Czy wykrywacze metalu mogą wykrywać złoto? Krótka odpowiedź brzmi tak; istnieją wykrywacze metalu, które mogą wykryć złoto. Złoto, podobnie jak inne związki metali, można znaleźć za pomocą wykrywacza metali, który jest zoptymalizowany do warunków, w których złoto występuje. Dolny Śląsk to region pełen imponujących zamków, historycznych miast, tajemniczych podziemi i sztolni oraz przyrodniczych perełek. Choć większości z nas ten region Polski kojarzy się głównie z Górami Stołowym i Wrocławiem, znajdziemy tu o wiele więcej pięknych i zaskakujących miejsc. Odkrywamy największe atrakcje Dolnego Śląska. Zabytek z okresu XIII-XV wieku został znaleziony na głębokości ok. 60 cm od obecnego poziomu ulicy. Wystarczyło kilka kroków z wykrywaczem metali, który zaczął pikać. Fast Money. Please add exception to AdBlock for If you watch the ads, you support portal and users. Thank you very much for proposing a new subject! After verifying you will receive points! Narkoman519 10 Aug 2009 09:21 59085 #1 10 Aug 2009 09:21 Narkoman519 Narkoman519 Level 10 #1 10 Aug 2009 09:21 Mam pytanie czy z wykrywaczem metalu moge sobie chodzić po plaży np nad morzem czy raczej jest to nielegalne??? #2 10 Aug 2009 09:34 mariuz mariuz Level 31 #2 10 Aug 2009 09:34 Możesz chodzić. Używać też możesz, dopóki nie przeszkadzasz innym. Ale raczej nie radziłbym wynoszenia czegokolwiek. #3 10 Aug 2009 10:04 Urgon Urgon Editor #3 10 Aug 2009 10:04 AVE... W przypadku wykopania czegoś historycznego, od sprzączki paska żołnierza Wehrmachtu począwszy, na czołgu skończywszy jesteś prawnie zobowiązany oddać "eksponat" do najbliższego muzeum. Z wyjątkiem amunicji i materiałów wybuchowych - te zgłasza się saperom, i się ich NIE wydobywa... Ale prawda jest taka, że wszyscy amatorzy wykopków olewają prawo, co czasem kończy się dość "rozrywkowym" końcem żywota... Słyszałem o przypadku wykopania czołgu, który za grubą kasę trafił nielegalnie do Niemiec(zgodnie z prawem nie wolno wywozić obiektów historycznych za granicę). Nie wiem, ile w tym prawdy, ale człowiek, który mi to opowiadał, siedzi w wykopkach i w odgrywaniu wojen od 15stu lat... #4 10 Aug 2009 12:15 mały naukowiec mały naukowiec Level 20 #4 10 Aug 2009 12:15 Łażąc po plaży kolega pewnie będzie pewnie chciał szukać zgubionych pierścionków, kasy, telefonów itp, bo na czołg to chyba nie ma tam co liczyć ;] #5 10 Aug 2009 14:08 Urgon Urgon Editor #5 10 Aug 2009 14:08 AVE... Co najwyżej na U-boota może trafić... Ale nad jeziorem Białym, na pojezierzu Łęczyńsko-Włodawskim był zatopiony czołg... #6 10 Aug 2009 18:44 Helmans Helmans Level 20 #6 10 Aug 2009 18:44 Na plaży można znaleśc nawet po 50-100zł w ciągu godzinki - dwóch. U mnie chodzą cały czas. Jeszcze warto wspomniec o bonusach typu komórka, biżuteria. Pasjonaci militariów chodzą na Hel ale tam chyba wszystko już wykopano. Słyszałem że raz na coś trafili i postanowili wykpowac sądząc że to coś z militariów okazało się że to była stara łódź rybacka zakopana 5 metrów pod ziemią #7 10 Aug 2009 21:11 Hokoczu Hokoczu Level 18 #7 10 Aug 2009 21:11 W Polsce nielegalne jest poszukiwanie zabytków przy pomocy wykrywaczy metalów. Pieniądze i zaginioną biżuterie to raczej nie zabytki, ale wiadomo jakie jest polskie prawo, spróbuj wyjaśnić że nie szukałeś zabytków, amunicji, a oskarżą cię o kradzież (przywłaszczenie mienia). #8 11 Aug 2009 00:38 ADI-mistrzu ADI-mistrzu Level 30 #8 11 Aug 2009 00:38 A po własnym lesie można łazić z wykrywaczem i kopać sobie do woli, czy to co moje to też i państwowe więc nie do końca moje ? Pozdrawiam #9 11 Aug 2009 00:54 Makro1993 Makro1993 Level 26 #9 11 Aug 2009 00:54 Tak, bo to co pod ziemią to nie Twoje. #10 11 Aug 2009 07:35 niutat niutat Level 36 #10 11 Aug 2009 07:35 Zawsze można powiedzieć że szuka się zgubionych kluczy #11 11 Aug 2009 15:14 Hokoczu Hokoczu Level 18 #11 11 Aug 2009 15:14 Można zawsze powiedzieć że to co znalazłeś wcześniej zgubiłeś. Jeśli znajdziesz jakieś zabytki to są to twoje pamiątki rodzinne przekazywane z pokolenia na pokolenie. Szukanie kluczy to dobry pretekst, tylko należy nie gubić ich za często. #12 11 Aug 2009 17:06 ADI-mistrzu ADI-mistrzu Level 30 #12 11 Aug 2009 17:06 No i wyjaśnić czemu szukasz ich z saperką w plecaku . #13 11 Aug 2009 19:40 Rabbbit Rabbbit Level 14 #13 11 Aug 2009 19:40 Wytłumaczenie z kluczami jest bardzo rozsądne A co jeśli znajdę jakąś broń palną to co mam z nią zrobić? Allegro ? #14 11 Aug 2009 23:21 grzesiekw12 grzesiekw12 Level 21 #14 11 Aug 2009 23:21 Jak znajdziesz to zakop jeszcze głębiej. Jak by Ci znaleźli mundurowi to masz przesrane, bo zaraz będą się chcieli wykazać co to nie naznajdywali. Czytałem na jednym forum że jak Ci znajdą łuskę z niezbitą spłonką (pomimo że materiał spłonki już zgnił i nie zadziała) to też jest traktowane jako broń. Podobno na peryferiach Ostrowca w lasach można znaleźć takie fanty. Osobiście nie sprawdzałem bo akurat tak się składa że mieszkam po drugiej stronie miasta. #15 12 Aug 2009 10:15 bielas75 bielas75 Level 17 #15 12 Aug 2009 10:15 Ponoć w lesie w okolicach Dębowej Woli jest tego pełno #16 12 Aug 2009 10:49 Rabbbit Rabbbit Level 14 #16 12 Aug 2009 10:49 O widzę jest troszkę osób z Ostrowca i okolic może kiedyś się zgadamy i razem pójdziemy coś poszukać? #17 12 Aug 2009 11:26 kortyleski kortyleski Level 43 #17 12 Aug 2009 11:26 Odradzam chodzenie po plaży z wykrywką po plaży, a przynajmniej należy się upewnić czy nikogo innego z "szukaczem nie ma" . Miejscowi zawodowi grzebacze potrafią być nieprzyjemni przy bezpośrednim kontakcie. Nie lubią konkurencji Nie pomagam ludziom którzy kaleczą język polski. Ą,ę i przecinki nie są takie trudne. #18 12 Aug 2009 12:49 bielas75 bielas75 Level 17 #18 12 Aug 2009 12:49 Rabbbit wrote: O widzę jest troszkę osób z Ostrowca i okolic może kiedyś się zgadamy i razem pójdziemy coś poszukać? Szczerze mówiąc nigdy sie tym nie zajmowałem ani nie mam sprzętu choć przyznam że mnie korci. Myśle że mogłaby to byc fajna przygoda #19 12 Aug 2009 15:13 grzesiekw12 grzesiekw12 Level 21 #19 12 Aug 2009 15:13 Ja słyszałem o lasach w Brzustowej, Wólce Bodzechowskiej i okolicach. Ponoć nasze wojsko jak uciekało we wrześniu zakopywało tam sprzęt, to samo robili Niemcy jak ich sowieci gonili w drugą stronę. Każdy się pozbywał czego mógł żeby nie przeszkadzało podczas ucieczki. Znaleźć można też coś w Łagowie i okolicach bo tam była linia frontu. Co do poszukiwań to nie polecam bo można sobie napytać biedy. Sprzętu to oprócz łopaty i szeroko otwartych oczu nie posiadam. #20 12 Aug 2009 16:45 Rabbbit Rabbbit Level 14 #20 12 Aug 2009 16:45 No powiem szczerze, że ja też nie posiadam, ale uczę się w kierunku elektronicznym, więc dlaczego mam sobie nie zrobić wykrywacza metali? Na Wólce Bodzechowskiej mam rodzinę, więc chyba się wybiorę do wujka na rozmowę o przeszłości. Mi się wydaje, że zabawa może być bardzo fajna #21 12 Aug 2009 17:03 polprzewodnikowy polprzewodnikowy Level 26 #21 12 Aug 2009 17:03 Ja bym się bał chodzić po lesie z wykrywką, w moim powiecie (Ostrołęcki) dwoje dzieci znalazło niewybuch i akurat los chciał żeby bomba wybuchła. Jednego rozszarpało a drugi z obrażeniami. I co teraz powiecie? #22 12 Aug 2009 18:00 Smokudg Smokudg Level 18 #22 12 Aug 2009 18:00 polprzewodnikowy wrote: Ja bym się bał chodzić po lesie z wykrywką, w moim powiecie (Ostrołęcki) dwoje dzieci znalazło niewybuch i akurat los chciał żeby bomba wybuchła. Jednego rozszarpało a drugi z obrażeniami. I co teraz powiecie? Life is brutal. #23 12 Aug 2009 18:48 @Kamil @Kamil Level 23 #23 12 Aug 2009 18:48 polprzewodnikowy wrote: Ja bym się bał chodzić po lesie z wykrywką, w moim powiecie (Ostrołęcki) dwoje dzieci znalazło niewybuch i akurat los chciał żeby bomba wybuchła. Jednego rozszarpało a drugi z obrażeniami. I co teraz powiecie? Nasz powiat jest bogaty w takie znaleziska, szczególnie okolice Łysych tam tego najwięcej. #24 12 Aug 2009 18:54 Romulus7874 Romulus7874 Level 28 #25 12 Aug 2009 19:59 jamtex jamtex Level 23 #25 12 Aug 2009 19:59 A ja z "trochę innej beczki" - uwaga dłuuugie. Kiedyś postanowiliśmy z żoną posadzić jakieś krzaczki w ogrodzie. Ogórd pamięta lata 20-te, więc czasami znajduje tam różne dziwne rzeczy . Po kilku minutach kopania i jednoczesnego wyrzucania wykopanych kamieni na bok, jeden wydał mi się dość dziwny. PO usunięciu ziemi - okazał się pociskiem przeciw lotniczym... Cóż - zadzwoniłem do Straży Miejskiej, Ci odesłali mnie na Policje ale po chwili przyjechali - przyjechała też i Policja. Policjanci pooglądali niewypał, kazali go zabezpieczyć i wezwali saperów. Saperzy byli chyba dośc zajęci, bo obiecali przyjechać za kilka dni (sic!) z miejscowości odległej o ok 80 km. Położyłem więc metalowe wiaderko na pocisk i dla pewności umieściłem na nim (wiaderku) duży kamień. 4 dni póżniej do mojej firmy przyjechał radiowóz - Policjanci dosłownie wsadzili mnie do niego i pojechaliśmy na sygnale pod mój dom. Nie muszę chyba mówić, jakie wrażenie zrobiło to na moim szefie i kolegach z biura Powód pośpiechu zobaczyłem na miejscu: zamknieta ulica, transporter + cięzarówka saperów, tłum gapiów i oczywiście saperzy. Bardzo miły dowódca (nie pamiętam już stopnia) zapytał gdzie jest ta BOMBA (!!!). Sprostowałem, że chodzi o nabój/pocisk - nie byłem w wojsku i nie odróżniam tego. Gdy zaprowadziłem go do wiaderka - i pokazałem o co chodzi - usłyszałem: "k.... 2 godziny drogi po takie gow...".Cóż, chyba nie był zadowolony... wziął moje wykopalisko w ręce zaniósł na zewnątrz i przekazał żołnierzowi... Oczywiście potem wypełnianie papierków itp... W drodze powrotnej, Panowie Policjanci poinstruowali mnie, że na przyszłość to takie znalezisko należy wbić w piach i przeciąć łopatą i wyrzucić, albo dać komuś kto się na tym zna.. i że takie małe pociski to niegroźne itp itd - słowem wyszedłem na głupka... Wyglądało to jak A1 na tym zdjęciu Oczywiście wieczorem miałem zaproszenia na kawę od chyba wszystkich moich sąsiadów I to był jedyny plus, wreszcie ich poznałem #26 12 Aug 2009 20:18 polprzewodnikowy polprzewodnikowy Level 26 #26 12 Aug 2009 20:18 Nie no, dobre Swojego czasu gdy byłem mniejszy na moim podwórku było zakopanych parę kompasów #27 12 Aug 2009 20:50 Rabbbit Rabbbit Level 14 #27 12 Aug 2009 20:50 No powiem szczerze, że duży ten pocisk był #28 20 Aug 2009 08:26 Narkoman519 Narkoman519 Level 10 #28 20 Aug 2009 08:26 jamtex a policja też nie zauwarzyła ze ten pocisk to jakiś mały? #29 20 Aug 2009 09:32 niutat niutat Level 36 #29 20 Aug 2009 09:32 Narkoman519 wrote: jamtex a policja też nie zauwarzyła ze ten pocisk to jakiś mały? Przecież policja też nie była w wojsku, a w porównaniu z pestkami do ich TT - tki..... #30 20 Aug 2009 13:06 szaleniec szaleniec VIP Meritorious for #30 20 Aug 2009 13:06 Takie naboje jak A1 z fotografii powyżej rozbrajałem kombinerkami, wystarczy odpowiednio lekko zgnieść łuskę poniżej pocisku, wtedy pocisk sam "wyjdzie", proch wysypać i gotowe. Dodano po 3 [minuty]: niutat wrote: Przecież policja też nie była w wojsku, a w porównaniu z pestkami do ich TT - tki..... TT nie używa się w Policji, został wiele lat temu zastąpiony P-64. Pełni poświęcenia poszukiwacze prawdy i chciwi zbieracze fantów. Polskie pola i lasy przeczesują tysiące ludzi z wykrywaczem metalu. Andrzej z Nysy jest wybitnym ekspertem historii lotnictwa wojennego. Bierze do ręki kawałek aluminiowej blachy wygrzebany gdzieś z ziemi i precyzyjnie określa, z jakiego typu i jakiej produkcji samolotu pochodzi, a nawet pokazuje, gdzie był zamontowany w kadłubie. Wie, gdzie w okolicy taki myśliwiec został zestrzelony. W większości przypadków zna nazwisko pilota. Na poddaszu swojego domu Andrzej wykleił ściany i sufit setkami samolotowych odłamków. Zrekonstruował całą tablicę przyrządów z kabiny messerschmitta. Na ok. 70 katastrof lotniczych i zestrzeleń, które miały miejsce na Opolszczyźnie w 1944 i 1945 roku, Andrzej osobiście odnalazł i zidentyfikował 24 stanowiska. Do niektórych wracał nawet przez pięć lat, żeby wygrzebać za każdym razem coś nowego. Dla każdego miejsca prowadzi kronikę z zapisami, co gdzie odnalazł, jak przebiegała katastrofa, gdzie samolot uderzył w ziemię, gdzie odkrył resztki kombinezonu pilota. Andrzej marzy o otwarciu prywatnego muzeum. Chciałby opowiadać młodzieży o pasjonujących znaleziskach, o lotniczych bitwach na naszym niebie. O niemieckim asie Erichu Hartmannie (352 zwycięstwa powietrzne, najskuteczniejszy pilot w dziejach światowego lotnictwa), który także latał nad Opolszczyzną, a ze swoim szwadronem stacjonował w Wierzbiu koło Włostowej jedyny raz w swojej historii stracił "bocznego", majora Gunthera Capito. Andrzej odnalazł zresztą szczątki tego zestrzelonego messerschmitta. Mimo ogromnej wiedzy Andrzej nie pisze artykułów do lotniczych gazet ani historycznych periodyków. Swoje zbiory pokazuje tylko zaufanym. Boi się, że policja w jakimś kawałku żelastwa zobaczy "integralną część" wojennego karabinu i zrobi mu sprawę karną za nielegalne posiadanie broni. Albo zarzuci mu posiadanie zabytków wygrzebanych z ziemi, które są własnością polskiego państwa. Ewentualnie oskarży o prowadzenie poszukiwań z wykrywaczem metalu, co jest wykroczeniem karanym nawet więzieniem. A wtedy dorobek jego poszukiwań wyląduje w jakimś magazynie muzealnym, gdzie nikt nawet do niego nie zajrzy. Tymczasem dla Andrzeja te blachy zebrane z pól i lasów Opolszczyzny są prawdziwym skarbem. Łatwiej złapać hobbystę niż terrorystęWojtek z Prudnika pierwsze żelastwo przywlókł do domu, gdy miał 15 lat. 10 lat temu przeczesywał staw w Dębowcu za pomocą silnego elektromagnesu. Znalezione resztki poniemieckich karabinów przytargał do mieszkania. Ktoś z sąsiadów powiadomił policję. Za nielegalne posiadanie broni Wojtek dostał 6 miesięcy, w zawieszeniu na trzy lata. Wyrok go nie zniechęcił. Szuka dalej. Czyta książki historyczne, wypytuje starych ludzi o miejsca wojennych potyczek, drogi przemarszu oddziałów, miejsca stacjonowania. - Jeszcze nie znalazłem nic takiego, co sam uznałbym za zabytek - opowiada Wojtek. - Przecież nie zgłoszę się do muzeum z poniemieckim odznaczeniem, fragmentem klamry czy garścią przedwojennych marek. Jakiś czas temu czytałem w gazecie o poszukiwaczu z Bytomia. Odnalazł, skatalogował i fachowo odczyścił całą masę eksponatów, po czym zaniósł to grzecznie do muzeum. Dyrektor muzeum wezwał policję, bo to efekt nielegalnych poszukiwań. Takie przykłady zniechęcają poszukiwaczy, żeby cokolwiek zgłaszać oficjalnie. Szacunkowe dane mówią, że Polacy w ostatnich latach kupili sobie kilkadziesiąt tysięcy wykrywaczy metalu. Urządzenie kosztuje około tysiąca złotych i jest powszechnie dostępne w internecie. Opolszczyznę penetruje kilkuset poszukiwaczy - szacuje Krzysztof Spychała, archeolog z Urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Opolu. Część przyjeżdża do nas z Wrocławia albo województwa śląskiego. Jesteśmy dość atrakcyjni. W rejonie Głubczyc i Kędzierzyna-Koźla mamy sporo pamiątek po II wojnie światowej i cenne ślady osadnictwa kultury łużyckiej, w tym znaleziska z epoki rzymskiej. Czasem poszukiwacze działają w wyspecjalizowanych grupach, ze znawcami różnych epok i rodzajów znalezisk. Nowym kierunkiem dla opolskich "detektorystów" jest czeskie pogranicze. Tamtejsze przepisy są bardziej liberalne, a po wysiedleniu Niemców sudeckich pozostało w ziemi sporo "depozytów". Domowych skarbów, zakopanych przed wyjazdem w ogrodach czy piwnicach. - Olbrzymia armia ludzi praktycznie w każdy weekend wychodzi z wykrywaczami w teren i siłą rzeczy znajduje broń. W środowisku tych ludzi jest bardzo dużo broni, z reguły niezdatnej do użytku - mówiła w styczniu 2010 roku do posłów z sejmowej komisji "Przyjazne Państwo" Iga Nowicka, redaktor naczelny "Przeglądu Strzeleckiego Arsenał". - Ta broń po wykopaniu jest z powrotem chowana w piwnicach albo zakopywana. To sprzęt, który mógłby trafić na wystawę czy do muzeum, ale ludzie się boją, bo nie jest to uregulowane prawnie. Policja podczas przeszukiwań w domach kolekcjonerów znajduje kawałek komory pocisku, zdatną i integralną część broni i ludzie za pierdołę dostają wyroki 2 do 4 lat w zawiasach. Czy możecie coś zrobić, żeby tę broń zalegalizować?Minęły dwa lata. Nie ma już komisji "Przyjazne Państwo". Problem odnalezionej broni, fantów, które mogą być uznane za zabytki, nadal artykułu 111 ustawy o zabytkach z 2003 roku: kto bez pozwolenia Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków poszukuje ukrytych albo porzuconych zabytków i używa do tego urządzeń elektronicznych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Dla poszukiwaczy prawna definicja zabytku jest za mało precyzyjna. To rzecz ruchoma, której zachowanie leży w interesie społecznym ze względu na jej wartość historyczną, artystyczną lub naukową. Kto stwierdza, że odnaleziony kawałek blachy, wojskowa klamra czy stare talerze leżą w interesie społecznym? Decyduje muzealnik lub specjalista wskazany przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jeśli znaleziony przedmiot nie ma wartości zabytkowej, znalazca może go objąć w posiadanie. Cenny zabytek staje się z mocy prawa własnością państwa. Kto ją przywłaszcza, popełnia przestępstwo zawłaszczenia (art. 284 kodeksu karnego). - Nasza pasja jest niedozwolona w tym nienormalnym kraju - komentuje jeden z anonimowych internautów. - Poszukiwaczowi grozi rewizja w domu, sąd, utrata fantów, a jeśli złamie ustawę o broni - kryminał. "Miśki" dostają prowizję od każdego zlikwidowanego arsenału. Łatwiej im wytropić hobbystę niż terrorystę. - Policja monitoruje fora internetowe i giełdy - przyznaje Wojtek. - Czasem szuka tylko pretekstu, żeby wejść komuś z rewizją na chatę w poszukiwaniu czegoś bardziej interesującego. W internecie można sprzedać sporo rzeczy, ale każdy, kto wystawia na aukcję przedmiot starszy niż z II wojny światowej, sam się naraża. - Zdobycie pozwolenia na użycie wykrywacza metalu wcale nie jest takie nieosiągalne - polemizuje Krzysztof Spychała ze służb konserwatorskich. - Trzeba tylko zachować pewne zasady działania. Nikomu nie powiedzieliśmy od razu "nie".Państwa nie stać na szukanieOpolski konserwator zabytków rocznie wydaje kilka pozwoleń na poszukiwania z użyciem georadaru czy detektora metalu. Część z nich to badania placówek naukowych. Hobbyści proszą o zgodę sporadycznie. Mamy jednak na Opolszczyźnie wzorowe Stowarzyszenie Miłośników Muzeum Ziemi Głubczyckiej, które kilka razy do roku prosi o zgodę na wykrywacz i zawsze ją Co parę miesięcy anonimowi mężczyźni dzwonią po informację, co należy spełnić, aby otrzymać takie pozwolenie. Nigdy się jednak potem nie zgłaszają - mówi Krzysztof Spychała. Do uzyskania pozwolenia trzeba przedstawić program poszukiwań, wskazać miejsce i czas akcji, przeprowadzić na miejscu inwentaryzację znalezisk, a potem dostarczyć do urzędu sprawozdanie. Urząd musi wiedzieć, co znaleziono, żeby wyeliminować przedmioty uznane za zabytkowe, a resztę zostawić poszukiwaczom. Jedną z legalnych akcji poszukiwań dwa lata temu na terenie dawnych obozów jenieckich w Łambinowicach przeprowadziło poznańskie stowarzyszenie "Sakwa". Znaleziska, w większości drobne, trafiły do muzealnych Zakładam dobrą wolę tych poszukiwaczy, ale nie jestem w stanie upilnować cały czas wszystkich - przyznaje Violetta Rezler-Wasilewska, dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych. - Lepiej jednak zgodzić się na taką formę poszukiwań, niż nie robić Wasilewska przyznaje, że muzeum nie jest w stanie zlecić przeczesania całego terenu dawnych obozów w poszukiwaniu pamiątek pozostających w ziemi. Zbyt duży obszar, zbyt małe fundusze. - Na internetowych aukcjach pojawiają się przedmioty, co do których mamy pewność, że wykopano je na terenie Miejsca Pamięci Narodowej w Łambinowicach - przyznaje Violetta Rezler-Wasilewska. - Guziki, monety, klamry od pasów, czasem mieć wszystko, bo dla nas to cenne pamiątki, ale kupujemy bardzo niewiele, bo nas nie stać. Zresztą na wszystko potrzebujemy dowód sprzedaży, bo musimy rozliczyć każdą złotówkę, a internauci rzadko wystawiają faktury. W tej sytuacji możemy liczyć tylko na darowizny od znalazców. I takie się zdarzają, choć niezbyt często. Wykopał i zniknąłJak każde masowe zjawisko społeczne, "detektoryści" mają też swoją ciemną stronę. Ludzi, którzy nie szanują nawet podstaw wewnętrznego kodeksu postępowania. Świadomie rozkopują zarejestrowane stanowiska archeologiczne, wchodzą na prywatny teren bez zgody właściciela, po wykopach pozostawiają zryty, pełen dziur teren. Oni szukają, żeby zarobić. Na internetowej giełdzie Allegro niemieckie odznaczenia wojenne można sprzedać w cenie od stu do nawet kilku tysięcy złotych. Rekordową cenę 9 tysięcy uzyskało niedawno rzadkie odznaczenie nadawane przez Trzecią Rzeszę za "walkę z bandami", czyli z polskim podziemiem. Za drobniejsze kwoty można sprzedać elementy uzbrojenia, hełmy, mundury, nawet żołnierskie nieśmiertelniki. Konserwatorzy podejrzewają, że w niektórych przypadkach dochodzi do nieformalnych sojuszy miedzy miejscowymi poszukiwaczami a specjalistami, dysponującymi szczegółową wiedzą archeologiczną. Fachowcy zlecają miejscowym poszukiwania stanowisk na szerszym terenie, a potem dzielą się łupami. Prawdopodobnie było tak w przypadku zniszczenia cmentarzyska kultury łużyckiej koło Namysłowa kilka lat Ktoś wybrał w tym miejscu tylko elementy metalowe, szpile zapinki czy monety, a kości i skorupy garnków zostawił. Przy okazji zniszczył całą warstwę kulturową - mówi Krzysztof Spychała. - Oczywiście zgłosiliśmy to policji. Ustalono nawet miejscowego człowieka, który prawdopodobnie współpracował z kimś z Wrocławia, ale podejrzany uciekł do Niemiec. W innym przypadku ktoś przekopał teren znanego grodziska średniowiecznego Głębocko. Dwa razy policja prosiła też służby konserwatorskie o sprawdzenie znalezisk zarekwirowanych poszukiwaczom koło Kietrza. Oprócz przedmiotów zabytkowych były tam niewybuchy z czasów II wojny światowej, które musieli zabezpieczyć saperzy. Osoby, które znają miejsca katastrof wojennych samolotów, mogą się skontaktować z historykiem amatorem z Nysy za pośrednictwem autora tekstu.

gdzie z wykrywaczem metali dolny śląsk